Autor: Ania Kozak
Wyścig zbrojeń- konkurs (p)sikaczy Decydując się na charcika, zrobiłam oczywiście szeroki risercz. Bardzo często spotykałam się ze wzmiankami na temat trudności w nauce czystości- informację potraktowałam ze sporą dozą pobłażliwości- ok, może POCZĄTKUJĄCY opiekun będzie miał problem, ale ja na pewno szybciutko sobie z tym poradzę- śmiejecie się razem ze mną? (u mnie to niestety śmiech przez łzy 😛 ) Pierwsza lekcja pokory- zaliczona ✅ (chłopcy zafundowali mi ich o wiele więcej, i nie wiem czy już poprzestali 😅) Oczywiście nie jest tak, że wszystkie charciki- wliczając samców- leją w domu- znam wiele przypadków gdzie zachowują się bezbłędnie- dlatego przyszli potencjalni opiekunowie chudełków- decydując się na charcika- nie jest jednoznacznym, że będziecie żyć w oparach moczu- niemniej nie można tego wykluczyć 😅 Sytuacje w których ów problem się nasila to m.in: dowolne opady atmosferyczne, lęk separacyjny, samcze przepychanki, miłość w sąsiedztwie… czy stresujące zmiany (jak przeprowadzka, remont, powiększenie rodziny itp). W smutnych statystykach fundacje typu IG rescue w Anglii i Stanach- jako główny powód porzuceń charcików podają właśnie ich selektywne zwyczaje toaletowe… Nie będę rozwodzić się tutaj nad metodami szkoleniowymi- bo nie mam wybitnych sukcesów na tym polu (choć wciąż wierzę i próbuję!) 😛 Jednak niezależnie od przyjętego protokołu postępowania, pierwszym podstawowym punktem jest DOKŁADNE SPRZĄTANIE MIEJSCA ZBRODNI. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że ‘zwykłe’ detergenty ze sklepowych półek będą tu niewystarczające. Zapewne wiecie jaką doskonałością jest psi zmysł węchu- pomyślcie tu o pieskach pracujących, które potrafią wywąchać: narkotyki, jak i nowotwór, który nie dał jeszcze oznak klinicznych czy zmiany poziomu cukru we krwi opiekuna… Tym samym chyba rozumiecie, że wywąchanie - nawet rozwodnionego i perfumowanego moczu- nie będzie dla nich specjalnym wyzwaniem. Jeśli Wasz dom pachnie dla psa jak TOALETA, trudno się dziwić, że z niej korzysta… W przypadku domostw zamieszkałych przez więcej piesków (lub kotków!) dodatkowo każdy stara się aby ‘jego było na wierzchu’ 🥴 Naszym sprzymierzeńcem w tej nierównej walce będą PREPARATY ENZYMATYCZNE. Szczęśliwie na rynku pojawia się ich coraz więcej, jednak nie wszystkie mają jednakową skuteczność (uwierzcie, że próbowałam BARDZO wielu, z czego spora część była rozczarowująca- tj nawet mój -mało doskonały nos- był w stanie wyczuć pozostałości znajomego odoru). W ramach tegorocznej edycji festiwalu TOP for DOG mieliśmy okazję przetestować spray firmy NATURE’S MIRACLE udostępniony nam przez FURminator Polska . W na linię składa się WIELE preparatów w formie sprayu, w wariancie dla pieska i kotka. Różne formuły przewidziane są na różne stopnie zatwardziałości 😅 plam i smrodków, różnią się także kompozycją zapachową. W ramach testów zostały nam udostępnione dwie formuły (biała i czerwona butelka) o których powiem Wam kilka słów więcej. Zawartość białego spryskiwacza to w wolnym tłumaczeniu ‘usuwacz plam i smrodu’ brzmi kusząco? Spray ma delikatną kompozycję zapachową i po prostu… robi swoją robotę… W trudniejszych przypadkach musiałam ponowić aplikację - do skutku. Super sprawdzał się też do czyszczenia ‘podwozia’ ubranek po spacerze (matki charcich chłopców dobrze wiedzą o czym mówię!) dzięki czemu nie musimy prać ubranek po każdym użyciu! Zdecydowanie mogę polecić ten produkt. Jednak czerwona butelka… to prawdziwa bazooka! Jest NAPRAWDĘ bezwzględnym ELIMNATOREM sików <werbel>. Ta tajna broń NIE jest jednak przyjemna w użyciu… Sam zapach nie należy do wybitnie przekonywujących, a chwilę po aplikacji… staje się duszący (także psy zaczęły kichać, więc radzę zamknąć je w innym pomieszczeniu). Według zapewnień producenta jest to dowód, że nasze enzymy ostro wzięły się do pracy! Jednak po wyschnięciu, zapach produktu szybko wietrzeje… a nasze uporczywe plamy- po prostu znikają- w iście magiczny sposób! Prepart miał chrzest bojowy na narożniku kanapy, na którym wielokrotnie odmeldowało się wiele psów (także gości). Oczywiście miliony razy była traktowana różnymi preparatami- jednak efekt nie był zadowalający- nawet dla mojego nosa. Eliminator ostatecznie wyeliminował ten problem 😅 (nie żeby rozpuścił tkaninę 😅). Tym samym jestem skłonna zaryzykować stwierdzenie, że poradzi sobie z większością wyzwań na tym polu! Oba preparaty zalecane są także w przypadku innych wydzielin / wydalin jednak (szczęśliwie!) nie miałam okazji sprawdzić ich w takiej sytuacji. Preparaty fajnie się uzupełniają, na zabrudzenia różnego kalibru 😅 Zdecydowanie będą u mnie w stałym użyciu (niestety). Dziękujemy FURminator Polska za udostępnienie nam preparatów Nature's Miracle do testów… oraz za uratowanie mojej kanapy! PS. Miny Tonika pozującego na tle eliminatora jego pieczołowicie dystrybuowanego moczu mówią same za siebie 😛 Zachęcam do obejrzenia GIFów w komentarzach 😛 nie są to najbardziej twarzowe ujęcia- potraktujmy to jako swoisty mini odwet 😛
Zobacz oryginalną recenzjęInformacji na temat plebiscytu oraz zgłoszeń produktów i usług udzielają:
Nina Gowin - organizator plebiscytu
n.gowin@dogandsport.pl
Małgorzata Czekała
m.czekala@dogandsport.pl
Katarzyna Rożko
k.rozko@dogandsport.pl