Autor: Kasia Pisarska
Życie z psem to nie tylko kilka spacerów dziennie, napełnianie miski i przytulanki na kanapie. Przed opiekunami czworonogów stają najróżniejsze wyzwania – od regularnego zaspokajania psich potrzeb, przez opiekę zdrowotną, po pielęgnację i dbałość o higienę. Dziś na tapet bierzemy uszy psa! Czy czyścić psu uszy? Na tak postawione pytanie odpowiedź może być tylko jedna: OCZYWIŚCIE, jeśli tylko uszy psa tego wymagają! Pielęgnacja nie ogranicza się jedynie do czyszczenia zębów, wyczesywania sierści czy obcinania pazurów. Uszy również zasługują na swoje pięć minut. ? Uszy psa: dlaczego warto je czyścić? Ciemno, ciepło i wilgotno… Tak właśnie jest w psich uszach. Na dokładkę, jeśli nasz pies ma długie, oklapnięte uszka – „przewiew” i dostęp powietrza jest tam ograniczony. To wprost idealne warunki do powstawania rzeczy, których w organizmie naszego zwierzaka hodować nie chcemy. ? Jeśli w uszach zalega brud i woskowina – jesteśmy na prostej drodze do infekcji. A że lepiej zapobiegać, niż leczyć – warto kontrolować stan uszu naszych psiaków. To, jak często należy czyścić uszy – jest kwestią indywidualną. My kontrolujemy uszy naszego psa właściwie codziennie, bo jak po spacerze szukamy ewentualnych pasażerów na gapę w postaci kleszczy – zaglądamy wszędzie. Roztwór do czyszczenia ucha zewnętrznego u psów i kotów Otifree – roztwór do czyszczenia ucha zewnętrznego u psów i kotów Kolejnym argumentem za sprawdzaniem stanu czystości uszu jest fakt, że może się do nich dostać jakieś ciało obce. Na przykład niepozorny kłos, który niezauważony wyrządzi sporo bólu i zamieszania. A może wleźć głęboko i… problemy gotowe, bez lekarza weterynarii się nie obejdzie. Kiedy Foryś był szczeniaczkiem – borykaliśmy się z infekcjami w uszach. Okazało się, że zbierający się w nich brud sygnalizował bardziej złożone nieprawidłowości. Kiedy wciąż nawracały problemy z uszami – zaczęliśmy szersze diagnozowanie. I tak na przykład, między innymi dzięki regularnemu zaglądaniu w jego uszy, odkryliśmy niedoczynność tarczycy i alergię na kurczaka. Oczywiście był to jeden z kilku czynników. Ale pokazuje, że uszy psa prawdę Ci powiedzą i po prostu – warto traktować je poważnie. Dziś już nie mamy większych problemów, ale każde częstsze trzepanie uszami stawia nas zawsze w stan najwyższej gotowości do działania. I sprawdzania. Jednak tu chciałabym podkreślić, że profilaktyka w higienie uszu psa nie oznacza częstego czyszczenia, jeśli nie ma takiej potrzeby. Kluczem jest kontrolowanie czystości uszu. Czyścimy wtedy, gdy zauważamy, że coś się nazbierało: ciemna wydzielina, zapach z ucha itp. W skrócie: nie wlewamy preparatów do ucha czystego jak łza raz w tygodniu „bo tak”. Choćby dlatego, żeby nie doprowadzić do nadprodukcji woskowiny. Jak nauczyć psa czyszczenia uszu? Jeśli przy kontroli czystości zauważyliśmy, że nadszedł czas na czyszczenie, to zanim się za nie złapiemy, przyzwyczajmy psa do tego rodzaju zabiegów. To nie musi być ulubiona aktywność naszego psa, ale naszym obowiązkiem jest zrobienie wszystkiego, by pielęgnacja nie budziła w nim przerażenia. I dyskomfortu nie do przejścia. Czyszczenie uszu psa - czym to robić? Foryś z Gończaków z roztworem do czyszczenia uszu Otifree Nam na pewno troszkę ułatwiło sprawę to, że od maleńkości musieliśmy z tymi uszami działać i nie odkładaliśmy treningu kooperacyjnego „na potem”. ? Dodatkowo, Foryś to przylepa i mały gniotek, który uwielbia dotyk. Masowanie uszu od małego po prostu lubił. A że ja uwielbiam te oklapnięte, miękkie uszy psów myśliwskich, to często podczas przytulasków – targam je tak, jak nasz ogar polski lubi. Dopasowaliśmy się do siebie w 100%. ? Ale jak się do tej nauki czyszczenia uszu zabrać? Na spokojnie! Kiedy jeszcze nie ma potrzeby czyszczenia uszu, a więc nie musimy wlewać do przewodu słuchowego właściwego preparatu – powinniśmy oswoić czworonoga z dotykaniem tej części ciała. Jedne psiaki, jak Foryś, będą to z automatu uwielbiać. A inne, trzeba po prostu przekonać, że czasem warto dać się dotknąć w tym miejscu. Kilka minut ćwiczeń dziennie pomoże nam, gdy już trzeba się będzie zabrać za zabiegi higieniczne. I tak możemy każdego dnia zrobić coś w rodzaju zabawy z dotykaniem ucha i zaglądaniem do niego. Sowita wypłata w smaczkach dla łasucha – na pewno nie zaszkodzi. Kontrolowanie naszych emocji, spokój, pozytywne, radosne nastawienie – też nie są bez znaczenia. Nie doceniamy wystarczająco nagrody socjalnej, a może mieć ona wielką moc! Takie czyszczenie ucha „na niby”, nagradzane tym, co nasz psiak lubi najbardziej – pomoże mu oswoić się z nową sytuacją. Co ważne – nie róbcie nic na siłę. Jeśli pies wyraźnie sygnalizuje, że nie jest gotowy na uszne macanki – warto odpuścić w danym momencie i podjąć ponowną próbę za jakiś czas. Dawanie psu wyboru i możliwości decydowania o sobie – u nas sprawdza się śpiewająco. Dzięki temu np. dziś bez problemu obcinam Forysiowi pazury, a on po prostu obdarza mnie zaufaniem. Kolejnym krokiem będzie oswojenie czworonoga z buteleczką z preparatem. Dotyk i zaglądanie do ucha do jedno, ale wlewanie do przewodu słuchowego jakiejś cieczy – to już zdecydowanie większe wyzwanie. Tu, na uszy psa czeka znacznie większe wyzwanie! Na początek, dobrze, żeby psiak buteleczkę pozytywnie skojarzył. Dajcie mu ją obwąchać. Zbudowanie skojarzenia: butelka >>> coś super – też będzie na wagę złota. Ostatecznie, samo wlanie preparatu do ucha – nie będzie już ćwiczeniem „na sucho”. Do tego momentu, którego tak przećwiczyć nie możemy – dobrze, żeby wszystko było już psiakowi doskonale znane. Ograniczmy niespodzianki. ? Ale czym czyścić uszy psa? No dobrze, ale gdy trzeba już przejść do czyszczenia psiego ucha – warto wiedzieć czym to zrobić. Na samym wstępie – odkładamy myśli o myciu uszu przy okazji kąpieli, jakimiś szamponami! Na psim rynku dostępne są preparaty, tworzone z myślą o higienie uszu. Takie, które nie zmieniają pH w uszach, nie podrażniają, nie wysuszają i w szybki sposób rozprawiają się z nadmiarem woskowiny i brudkami. Roztwór do czyszczenia uszu Otifree Preparatem godnym polecenia jest Otifree od Vetoquinol. To roztwór, którego zadaniem według zapewnień producenta jest: – Intensywne oczyszczenie ucha z woskowiny i brudu – Redukcja czynników o potencjale prozapalnym – Nawilżenie i stworzenie bariery ochronnej. Jak u nas sprawdził się roztwór Otifree? Choć Foryś, tak jak wspominałam, lubi „miętolenie” uszu – to czyszczenie nie należy do jego ulubionych zabiegów. Godzi się na nie, ale reaguje zdecydowanie mniej entuzjastycznie, niż np. na czesanie, a nawet obcinanie pazurów. Samo zaglądanie do uszu jest ok. Jednak napełnianie przewodu jakimkolwiek roztworem – to już konieczność, a nie żadna przyjemność. Na szczęście Księciunio wie, że wszystko co robimy, jest dla jego dobra. ? I raz na jakiś czas pozwala na te zabiegi. Dziś już nie musimy na szczęście wykonywać ich często. Dbanie o psie uszy latem Jednak testowanie Otifree przypadło na letni okres. Wysokie temperatury, ochlapanie wodą z jeziora (Foryś sam z siebie nie pływa, jednak zdarzy się, że mocno ochlapie go jakiś psi kumpel w wodzie ?), szaleńcze gonitwy na plaży w piasku – to wszystko sprawia, że latem to czyszczenie musi być u nas nieco częstsze. Otifree miał zatem poprzeczkę postawioną dość wysoko. Zwłaszcza, że ja potrzebuję preparatów, które naprawdę szybko i sprawnie rozprawią się z brudkami. Cierpliwość Księciunia bywa bowiem tak samo ograniczona, jak moja własna. Wygodna aplikacja – must have przy czyszczeniu uszu psa! To, co podoba mi się w Otifree to fakt, że buteleczka jest bardzo sensownie zaprojektowana. Plastikowa zakrętka chroni „dziubek”, wykonany z miękkiego, elastycznego materiału, który z łatwością wprowadzam do forysiowych uszu. Co równie ważne – płyn dozuje się łatwo. Wypływa sprawnie z aplikatora, nie trzeba kombinować z naciskaniem i nadmiernie dużym strumieniem, którego nasz ogar nie toleruje. Zatem sama aplikacja roztworu jest 10/10. Aplikator w butelce roztworu do czyszczenia uszu psa Otifree Aplikator w butelce Otifree Czyszczenie uszu psa – raz, a porządnie! Ale co równie istotne – sam roztwór Otifree naprawdę sprawnie rozprawia się z zalegającymi zabrudzeniami. Po wlaniu go do ucha i krótkim masażu według zaleceń – Foryś z łatwością „wytrząsa” wszelkie brudki, trzepiąc głową. Potem zostaje tylko przetarcie uszu. Tu nie wolno używać żadnych wynalazków typu patyczki higieniczne (one z resztą nawet do ludzkich uszu się nie nadają ?). Ja sięgam zazwyczaj po waciki bezpyłowe. Przecieranie watą czy czymś w tym rodzaju mogłoby skończyć się zostawieniem paprochów w uchu. A tego za wszelką cenę chcemy uniknąć. Otifree – ogólne wrażenia Otifree ma świeży zapach. Dla mnie dość intensywny (ale ja generalnie lubię ledwo wyczuwalne zapachy w kosmetykach czy innych preparatach). Obawiałam się na początku, że Foryś ucieknie, gdzie pieprz rośnie, gdy go tylko poczuje. Na szczęście obawy okazały się przesadzone. Zapoznał się z butelką jeszcze przed „przejściem do rzeczy”, pozytywnie ją skojarzył i dziś jest dla niego neutralna. Otifree pozostawia uszy czyste i nawilżone. Zdecydowanie spełnia swoje zadanie, a ja nie dopatrzyłam się żadnych minusów w czasie stosowania. Zostanie z nami na dłużej. ? A jak Wy dbacie o higienę psich uszu? Zachęcam do dyskusji w komentarzach lub prywatnie – zajrzyjcie do zakładki Kontakt!
Zobacz oryginalną recenzjęInformacji na temat plebiscytu oraz zgłoszeń produktów i usług udzielają:
Nina Gowin - organizator plebiscytu
n.gowin@dogandsport.pl
Małgorzata Czekała
m.czekala@dogandsport.pl
Katarzyna Rożko
k.rozko@dogandsport.pl