Autor: Małgorzata Bąkowska
Jeśli chodzi o smycze automatyczne, jestem w obozie hejterów, pieniaczy i mowy nienawiści. Uważam, że na zakup takowych powinna być licencja odnawiana co rok, i powinno obowiązywać badanie alkomatem podczas spacerów. Ile razy te cholerne taśmy przytarły mi łydki, ileż razy obserwowałam jak zaaferowany właściciel klepie ze swoim sąsiadem, a zwierzę powiewa na drugim, pięciometrowym końcu smyczy w związku z czym na przestrzeni pomiędzy właścicielem, a psem formuje się kupka ludzi, których przecięło na pół gdy nieuważnie sobie szli po chodniku i nie zauważyli zdradzieckiej żyłki napiętej pomiędzy pieseczkiem a jego właścicielem. ALE. Ale, niesiona głosami świadomych psiarzy, postanowiłam spróbować o co chodzi z tym całym szumem dookoła zwijanych smyczy. No i powiem Wam - nie jestem zaczarowana, nie odmieniło to moich spacerów, ani też nie sprawia, że lżej mi targać swój własny krzyż. No nie. Ale przyznam, że dość wygodnie poruszało się w mieście z pojedynczym pieskiem, i faktycznie patent, który ma Waudog, czyli taka konstrukcja, która pozwala na zawieszenie smyczy na nadgarstku jest faktycznie przydatny. Sama smycz jest moim skromnym zdaniem najładniejszą smyczą automatyczną dostępną na rynku 🙂 Jest poręczna, można zapakować na jednym końcu smyczy (KONTROLOWAĆ ŚRODOWISKO I PSA), pójść odebrać dziecko z placówki, dźwigać stęsknione pacholę na rękach zwieszając sobie smycz z nadgarstka i gnać do domu. Bardzo to wygodne i estetyczne. Jestem na tak U mnie sprawdzała się bardzo w porządku, a jak sami widzicie na zdjęciach dobrze i pewnie leży nawet w małych rączkach dwulatka. Smycz Waudog ma 2.9 m długości (co uważam za optimum) i według producenta wytrzyma psa do 40 kg. Mam jednak wrażenie (choć, jak już wspominałam wyżej nie poparte jakimś szalonym doświadczeniem), że takie moje psie 20 kg ozików to już górna granica. Skąd to wiem? Ano stąd, że mechanizm zwijał się sprawniej i szybciej na 15 kg Nenusi, a trochę wolniej mu to szło na 21 kg Balku. Nigdy się jednak nie zaciął ani też smycz nie odmówiła w żadnym momencie posłuszeństwa i ta kwestia prędkości zwijania to są kwestie setnych sekund, niemniej postanowiłam o tym wspomnieć. Druga kwestia, którą można postrzegać za minus to to, co zauważyły moje koleżanki z pracy - otóż sama smycz jest dość głośna. Ja nie mam porównania, ale podobno faktycznie słychać jej rozwijanie i zwijanie się dość głośno. Nie był to problem dla żadnego z moich psów, jednak nieśmiałki mogą poczuć się przytłoczone. Wiedząc to, co wiem ja dziś odpowiedzcie mi Drodzy na to pytanie - AUTOMATYCZNE SMYCZE W ŚRODOWISKU PSIARZA - jesteście na tak? Czy plujecie jadem? *wpis powstał przy współpracy z TOP for DOG dzięki Atlantis Partner - Puller
Zobacz oryginalną recenzjęInformacji na temat plebiscytu oraz zgłoszeń produktów i usług udzielają:
Nina Gowin - organizator plebiscytu
n.gowin@dogandsport.pl
Małgorzata Czekała
m.czekala@dogandsport.pl
Katarzyna Rożko
k.rozko@dogandsport.pl