Recenzja ambasadora

BOŃCIA

Bandanki

Bandanki

Autor: Anna Kawalec


Czego z akcesoriów potrzebuje pies? Smycz, obroża, szelki na co dzień albo na górki. Kupoworki moża wrzucić do kieszeni, smaczki w woreczek strunowy. Wychodzi na to, że całkiem niewiele. Nie liczę legowiska, misek itp, to zupełnie inna dziedzina psiego wyposażenia. Ale bądźmy ze sobą szczerzy 🙂 Mając psa lubimy mieć fajne rzeczy dla niego. Nie chodzi mi absolutnie o to, że każdy psiarz to nieznający umiaru gadżeciarz. Jest tylko coś na rzeczy z tym, że można czerpać radość z fajnego wyglądu tak swojego jak i psiego. Możemy ubrać nasze Futro w kolorowe szeleczki i smycze. Sama mam parę kompletów, mam też strategicznie dobrane akcesoria, z kolorem dominującym, żeby wszytko ze wszystkim sobie pasowało. Fajno, klasycznie. Jest jednak jeszcze inna opcja, o wiele bardziej zawadiacka i oryginalna. Opcja którą kiedyś, na samym początku naszej znajomości miała Pufinka, a o której nie wiem czemu zapomniałam . I żałuję . Albo inaczej. Żałuję, że dopiero teraz mi o tym przypomniano. A przypomniano mi za sprawą plebiscytu Top For Dog i firmy Boncia. Mam „spad” do osobistych biznesów. Zamiat wielkiej firmy, człowiek, z imienia nazwiska i kontaktu, może nie face to face ale prawie że. Rozmowa i konsultacje dotyczące produktów, traktowane indywidualnie i z wielką troską i o klienta i o jakość produktów. Przecież wszytko to wychodzi spod czyiś rąk. Jest efektem pracy, poświęconego czasu. Jako twórca rozumiem to i doceniam po wielokroć. Bońcia jest właśnie takim biznesem. Od pierwszego zdania zamienionego z Twórczynią Bońciowych akcesoriów wiedziałam, że to będą wyjątkowe testy. Wiecie jak to jest z takimi biznesami. Czasami nie maja niezliczonych opcji, wysyłki z dnia na dzień, ale jednocześnie mają coś czego nie ma duża firma. Dbałość o szczegół i osobisty nadzór nad każdą jedną rzeczą. Czasem, zamawiając w takich miejscach otrzymuję produkt z dnia na dzień, czasem muszę poczekać dobrych parę dni. Ale wiem że warto. W nasze łapki- nasze NASZE, bo i moje i suczydeł, trafiły 2 zestawy produktów. Zacznijmy od tego, dedykowanemu człowiekowi . Saszeta na smaki i woreczek na kupoworki. Nasze, jako komplet, w przepiękny wzór pieskowy. No ubolewam, że wśród piesków nie ma sznupka, ale tkanina jest tak urocza a do tego taka jak lubię, prosta i w ciepłych kolorach, ze wybaczam brak pieska z brodą 🙂 Tkanina jest zaskakująco miękka. Woreczków na smaki miałam w swoim psim żywocie sporo, w różnych rozmiarach. Ten zaliczam do tych większych. Czyli takich jak lubię. Nie chodzi o to , że zabieram na spacer kilogramy granulatu, a o wygodę korzystania. Nic mi ne wypada, mogę swobodnie i szybko włożyć łapkę i wydobyć chrupki. Komplet tworzy z woreczkiem na kupowory. Mały, zgrabny, z tej samej miękkiej i uroczej tkaniny– pamiętajcie że wzory tkanin są różne, w celu wyboru najlepiej kontaktować się bezpośrednio z Boncią. ( www tutaj) Woreczek i saszeta mają karabinek do montażu– można go przyczepić do paska, plecaka, czy jak my często- do torby wózkowej. Saszeta zamykana jest na ściągacz sznureczkowy, dzięki miękkości materiału- bardzo szczelny. Nasze chrupki są zawsze małe, jeśli woreczek na smaczki nie zamyka się szczelnie, będę wybierać chrupki ze wszystkich zakamarków auta, a tego bardzo nie lubię. Kupoworkownik za to ma zamykanie na zamek błyskawiczny. Co ważne, nawet te takie wiecie, cienkie woreczki, które ja traktuje jako mocno awaryjne, nie rozwija sie. Z kupowornikami mam takie przejścia, że nie jestem w stanie powiedzieć ile z nich wyleciało w pizduuuu, przez fakt, ze nie trzymały woreczka tak, by samoistnie się nie rozwijał. Nasz kupowornik najczęściej buja się na smyczy. Raz, że to sprzyja rozwijaniu się przy gorszym woreczku, dwa , że średnio się wygląda z ciągnącym się za nami, niczym srajtaśma w prostych komediach, sznurem kupoworków. Materiał wewnętrzny jest na tyle wytrzymały, że łatwo go wyczyścić i nie utrzymują się na nim jakoś bardzo resztki chrupeczek. Czyli mamy coś dla człowieczej części ekipy. Pieski nie mogą być jednak do tyłu, im też się należy. Suczydła przetestowały bandanki. Przy okazji testów wyciągnęłam wnioski, zmieniające nasze zwyczaje. I to takie, które myślę, że ułatwią dziewczynom funkcjonowanie.Jak ma w tym niby pomóc bandanka? Kto miał styczność z tropieniem, pewnie kojarzy, że psa warto wprowadzić w tryb pracy jakimś znakiem. Dla jenego będzie to zmiana szelek, na te używane na tropieniu.Dla innego będzie to założenie na przykład takiej bandany. Prosty gest, pokazujący, że teraz wydarzy się coś takiego a nie innego a przewodnik będzie oczekiwał pd psa konkretnego zachowania. Pamiętam takie trenowanie z Pufką. Aktualnie nie trenujemy, a już na pewno nie węchowo, nad czym mocno ubolewam. Mam nadzieję, że niedługo uda się wrócić do takich zabaw. A na razie mamy jedną ważniejsza aktywność, Knajpowanie. Wypady na kawę i ciacho albo na poważniejszą spożywkę . Kiedy zabieram ze sobą psy czy też jednego psa, oczekuję po nich właściwego zachowania. Ma to być przyjemność również dla zwierzaków, ale jeśli chcę by psy towarzyszyły mi, muszę mieć psy odpowiednio do takich wypadów przygotowane. Jestem zdania że rzeczona przyjemność oznacza spokój głowy mojej i psa. Sucze lubią knajping. Mamy parę takich do których same ciągną, kiedy przechodzimy obok. Wiadomo- smaczki i gryzaki garściami, głaski… Jednak poza ekwiwalentem żywnościowym dziewczyny zobowiązane są zachowywać się dobrze. To czas kiedy mają spokojnie zalegać na swoich kocykach, chillować, bo knajping zawsze łączy się z porządnym spacerem, więc jest po czym odpoczywać. Teraz, kiedy zaczęły nosić bandanki zadecydowałam, że będę im je ubierać właśnie na TE wyjścia. jak z tropieniem . Założenie bandanki oznaczać będzie konkretna aktywność, pewnego rodzaju tryb pracy. Zakładam że skoro z tropieniem to działało, to i tu tak będzie. Dzięki temu będą wiedziały co się święci, jaki mamy mniej więcej plan oraz czego ja od nich oczekują, Już od dawna wiem, ze przewidywalność to coś bardzo dobrego co mogę dać moim psom. Szczególnie Busi. Techniczne kwestie są tu takie, że akcesoria wykonywane są i w konkretnych rozmiarach ale i możliwa jest dowolna rozmiarówka. Kształt wykroku jest taki, że nie ma problemy z wiązaniem. materiał jest wystarczająco gruby żeby być wytrzymały ale i tak miękki by łatwo się ją wiązało, nawet na podwójny supełek. I najważniejsze 🙂 bandanki są dwustronne <3 nasze są takie, że nie jestem w stanie określić, która jest ładniejsza. No cudne są ! W każdym przypadku mamy więc jakość materiału, wykonania, dbanie o szczegóły. Nie byłam pewna czy te testy są dla nas, czy damy radę jakoś to wszystko rzetelnie sprawdzić i opisać. Ale kiedy już kończę podsumowanie, stwierdzam że zostałam fanem Bonciowych akcesoriów. Nie wiem czy potrzebujecie bandanki. Ja jeszcze miesiąc temu nie potrzebowałam, teraz jaram się posiadaniem i wizja pomocy w ogarnianiu łepetyny pieskowej.Woreczek na smaki i kupowory też może nie jest must havem ale i on doskonale się Wam sprawdzi. U nas spisuje się wyśmienicie. Tak wiec polcajka bardzo 🙂 Testy Bonci zostały przeprowadzone w ramach plebiscytu Top For Dog

Zobacz oryginalną recenzję
Bandanki

Informacje i kontakt

Informacji na temat plebiscytu oraz zgłoszeń produktów i usług udzielają:

Nina Gowin - organizator plebiscytu
n.gowin@dogandsport.pl


Małgorzata Czekała
m.czekala@dogandsport.pl


Katarzyna Rożko
k.rozko@dogandsport.pl