Autor: Ilona Parzych
Syta Micha to nowość na rynku psim. Uwielbiam sprawdzać takie firmy, w końcu po tylu latach z psami jakieś doświadczenie mam. Po pierwsze karma którą podam psom musi być bez konserwantów, sztucznych aromatów, cukru, tak często stosowanej gliceryny i oczywiście bez zbóż. Syta Micha spełnia te wymogi, więc zgodziłam się ją przetestować. Dla mnie szalenie istotną sprawą jest by puszki z psim jedzeniem nie zawierały Bisfenolu-A. Marka zapewnia, że tak właśnie jest. Już wam tłumaczę dlaczego. Po otwarciu bardzo często pies nie zjada całości, wtedy instynktownie chowamy resztę do lodówki i bardzo dobrze, ale! Puszki zawierające Bisfenol-A pod wpływem niskiej temperatury mogą być bardzo niezdrowe dla psa, mówi się, że nawet rakotwórcze! Dlatego tak bardzo zwracam na to uwagę i przypominam moim obserwatorom by pozostałą część jedzenia przekładali do specjalnego pojemnika na żywność lub po prostu słoiczka. Do testów wybrałam dwa rodzaje mięs, mianowicie wołowinę i jagnięcinę. Obie wersje są monobiałkowe, czyli zawierają tylko jeden rodzaj białka. To ogromne ułatwienie dla psów z alergiami.
Zobacz oryginalną recenzjęInformacji na temat plebiscytu oraz zgłoszeń produktów i usług udzielają:
Nina Gowin - organizator plebiscytu
n.gowin@dogandsport.pl
Małgorzata Czekała
m.czekala@dogandsport.pl
Katarzyna Rożko
k.rozko@dogandsport.pl